20.01.2021
20 stycznia 2021, 23:25
Kot spadł raz dachu ale na łap cztery,
Jak to się stać mogło do jasnej cholery?
Tak myślał sobie pełen niewiedzy własnej,
Aż tu nagle przy rozbłysku gwiazdy jasnej,
Pojął w mig jak to się wszystko stało,
I jego nagły upadek spowodowało.
…
Otóż gdy kroczył nocą tak sobie dumnie on,
Po dachach trzymając w górze swój ogon,
Nie raczył patrzeć na boki tylko przed siebie,
O niczym nie myślał, głową swą w niebie,
Lecz nie był nad byle czym zamyślony,
W sumie wydawał się bardziej rozmarzony,
Bo wieczoru pewnego ujrzał cud zjawisko,
W jednej chwili był gotów poświęcić wszystko
Pragnął tylko poznać tego Kociaka słodkiego,
Wiedział bowiem dla niego wprost idealnego.
Lecz jak była nocą jedną, raz tylko widziana,
Tak już potem nieuchwytna, niespotykana.
Lecz tej nocy zwabił Kota zapach przygody,
Szedł pełen wdzięku i osobliwej urody.
Aż nagle dojrzał ją stała w świetle księżyca,
A Przed oczami Kota zupełna ciemnica,
Osłabł, zemdlał i zsunął się z dachu,
Z braku planu co dalej, i jakiegoś rozmachu,
W sensie język do tyłu uciekł coś takiego,
Spanikował widząc Kociaka słodkiego!
A reszta historii już znana, uderzyłby fest...
Ciekawe czy Kot odpuścił, czy na górze jest?
Dodaj komentarz