Margines błędu, to tak niewiele,
Lecz czasem sądzę i to tak śmiele,
Iż ten margines do Ciebie mnie przywiodł,
Odtraszając innych, ale mnie nie zwiódł.
Bo ja tak bardzo chciałem Ciebie mieć,
A móc... to przede wszystkim chcieć!
Zatem cały czas tylko wierzyłem,
A pomimo to także dążyłem...
Aby złapać Ciebie w każdej chwili,
Ująć co piękne byśmy tak żyli.
No... Bo... prawda jest jedna, zwariowałem,
Na Twoim punkcie całkowicie oszalałem!
I choć może czasami zachowuje się jak buc,
Wiedz, że nie chcę tej porcelanki stłuc.
Krucha szlachetność bowiem bije od Ciebie,
Ulepszasz mnie kiedy mamy Siebie,
Dzięki Tobie sięgam nieba szczytów wiesz?
Kocham Cię! I czuję, że chcesz!
Zatem wsiadamy do tego pociągu życia,
I śmiało ruszamy, wszak tyle do zdobycia!
Celów jest wiele i więcej będzie na pewno,
Leczy Ty jesteś tym, który uderza w sedno,
Ponieważ bez Twej osoby byłbym tu sam,
Lecz teraz połowę swą Tobie już dam!