Hey Kocie...
Tęsknię bardzo za Naszymi spojrzeniami,
I tymi chowanymi dotyku muśnięciami,
Uwielbiam Cię szukać i odnajdywać,
Każdej chwili wspólnej wyczekiwać,
Bronić się przed Twymi ciosami...
Spokojnie, napisałem tak między żartami.
Ale wracam już bo mam ważną sprawę,
Wyłożę to tak jak wykłada kawę...
Nie sądziłem, że kluczem się staniesz – niebywałe!
Otworzyłaś drzwi, które tak skrywałem.
Niespodziewanie się to stało, padłem jak rażony,
Gdy okazało się, że stoję coraz bardziej obnażony...
Odkrywam przed Tobą moje tajemnice,
I nawet się tego nie wstydzę,
Odsłaniam przed Tobą obraz mój,
Pragnąc także poznawać Twój.
Wiedz, że gdy jesteś czuję dopiero powietrze,
Jego sens, a nawet smak – w każdym milimetrze.
Uczysz mnie oddychać na nowo – niepojęte,
Jak bardzo to co chciałem by było obojętne,
Wykiełkowało silnie na nowo Kocie,
I to za Twoją sprawką Kochany Psocie!
Psikus Ci wyszedł taki, że widzisz to Sama,
Skruszyłaś mój mur, otworzyła się brama...
I niech się dzieje co ma dziać,
Nie mam zamiaru jak tchórz wiać,
Pragnę byś we mnie uwierzyła...
Bo Mi dzięki Tobie wiara wróciła.