Coś Ci dzisiaj przeczytam chcesz?
Dobranockę mam dla Ciebie wiesz?
To nic takiego, splecionych kilka słów,
Którymi pragnę uraczyć Cię znów.
...
Otóż w dniu jakimś, razu pewnego,
Nikt nie wie skąd i dlaczego,
Pewien chłopiec zmienił się nagle,
Po tym gdy dotknął złotą szable,
Zawieszoną na ścianie pod obrazem,
I jego dłoń w kontakcie z żelazem,
Sprawiła, że mgła pojawiła się szybko…
No, a chłopcu jakoś się znikło.
Lecz spokojnie, nie rozproszył się ot tak.
Zmienił formę swą ale jak!
Zamiast dwóch nóg czterech łap używał,
A gdy myszy widział nagle się zrywał,
Pewnie się domyślasz w co się przemienił,
Oraz jak nagle życie swe zmienił.
…
Trwało czas jakiś nim pojął dlaczego,
Spotkało go coś tak nieoczekiwanego.
I nie wiedział jak ma sobie poradzić,
Jak w tej sytuacji temu zaradzić.
Błąkał się tak dniami, miesiącami…
Nim się obejrzał było już latami.
Pogodził się już z tą sytuacją.
Nawet chodzić zaczął z gracją.
Po dachach i płotach zwinnie skakał,
Życiem się cieszył i radość też łapał.
Łatwo wpaść w kogo się zmienił,
Jak Koci się stał i to docenił.
…
A co było zanim w Kota się zmienił,
Jak żył wtedy skoro potem to docenił?
Czemu rękę po szable wyciągnął?
I co wówczas myślał, że osiągnął?
Wytłumaczę troszkę bowiem rzecz nie jego,
Zatem chciał wziąć coś kogoś innego.
Ukraść się znaczy planował tę broń,
Ale gdy chwyciła za rękojeść jego dłoń,
Wydarzyły się czary nikomu nie znane,
Chłopca w Kota zmieniły nad ranem.
...
I w takiej oto prostocie życia zaczął żyć,
Doceniać co ma i rad, że mógł być.
Pojmował dzień za dniem lekcje nowe,
I chociaż miauczał zamiast mówić słowem,
Bardziej jako Kot ludzki się stał,
Nie poznawał siebie choć przecież znał.
Pojął bowiem, że życie to nie kwestia mieć,
Ale czuć, ufać, pragnąć i chcieć…
Wówczas można tylko lepszym się stawać,
Kochać, pożądać, nie przestać poznawać!
...
I co w tej bajce piszę doskonale wiem,
Bo uczysz mnie Kochać i tego chcę!