Tak mi dziś słowa bardziej uciekają niż płyną,
Dziwne co? Lecz mają tak czasami, z tego słyną.
I kto z nimi nie pracował nie wie jakie to psotniki.
Takie jedyne w sobie najsłodsze chochliki.
Lecz gdy sensu brakuje, a one śpią, bądź gdzie indziej bawią...
To złym imieniem właściciela sławią.
Bo jak mam napisać najpiękniejszej kobiecie,
Że śliczniejszej nie ma! Nawet we wszechświecie!
Jak słowa dobierać aby lecąc w cel prosto trafiały,
I za swą sprawą te lody roztapiały.
Czyniły, że granice będą się zacierać raz po raz,
A z drogi zniknie każdy jeden głaz,
I gładko już będzie, miło i błogo...
Szkoda, że me słowa dziś nie idą drogo,
Po taniości też kto by taki bełkot chciał,
Co nie sprawi nawet przychylności ciał,
Ale wiesz... Spróbuję coś z tego wykrzesać,
Nie poddam się i będę próbował wyczesać,
Te kilka wyrazów, i złącze je w ciąg logiczny
Stworzę coś by miało obraz magiczny,
Będę próbował abyś to czytając uśmiechnęła się,
Tak! Właśnie tak zrobić to chcę!
I choć sztuka nie łatwa to trudniejsze znam...
Lecz trening czyni mistrza – prawda Madame?