26 września 2020, 20:27
Słów używam, tak bardzo chcę...
Byś w każdym z nich poczuła mnie.
Nie piszę po to by imponować,
Lecz aby nauczyć się jak chować,
W nich emocje i uczucia Nasze,
Każde jakie przytrafią Nam się.
Nie biorę życia tak na poważnie,
Byłoby to bardzo straszne,
Bałbym się wówczas każdego kroku,
Z dnia na dzień w każdym roku.
Wole życie brać za łeb by robiło co chce,
Pragnę uczyć się go a ono mnie,
Bo to jedna symbioza,
Chwilowa szczęścia doza,
Która pozwala nam tutaj być,
Śmiać się, oddychać, czuć i żyć.
I choć strach pojawia się czasem,
Pragnę być w życia talii Asem.
A teraz przemycę co czuję do Ciebie...
Mogą słowa nie pasować rymem do siebie,
Dziś użyję formy wiersza zwanej białym,
Takim będę jegomościem śmiałym...
…
Otwórz oczy i spójrz!
Słońce wschodzi, tak samo jak wczoraj.
Jutro pewnie wzejdzie też.
Jednak wiem, że niedługo coś zmieni się.
I każde poranki oraz noce,
Będą inne, choć dookoła ciągle tak samo.
Nagle marzenia oraz sny jawą się staną.
Świat nie stanie w miejscu,
Nie przestanie kręcić swej osi.
Ale będzie inaczej – wiem to!
Bo dwa odrębne ciała zlepią się w jedno.